|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
- MARYNARKA HANDLOWA - STATKI - OKRĘTY - WRAKI - MARYNARKA WOJENNA -
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
- KATASTROFY MAŁE i DUŻE -
|
|
|
|
|
FLORES
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Wrak brazylijskiego żaglowca FLORES na fotografiach zamieszczonych przez brytyjskie czasopismo "The Graphic" w numerze z dnia 21 stycznia 1911 roku.
|
|
Katastrofa brazylijskiego żaglowca FLORES należy do tych nielicznych wypadków, których opisu daremnie można szukać w imponującym dwutomowym dziele Charles'a Hockinga pt. "Dictionary of Disasters at Sea During the Age of Steam Including Sailing Ships and Ships of War Lost in Action 1824-1962". Jest to o tyle dziwne, że przebieg tego wydarzenia szczegółowo opisywały brytyjskie dzienniki, tłumy zgromadzone na plaży obserwowały akcję ratowniczą, a zdjęcia wraku opublikowano na pocztówkach oraz na łamach prestiżowego pisma "The Graphic". Mam więc okazję przypomnieć tę całkowicie już zapomnianą historię.
Dwumasztowy szkuner FLORES na początku stycznia 1911 roku wyszedł z ładunkiem z Hamburga, obierając kurs na Maceio (Brazylia), swój port macierzysty. Gdy zbliżał się do Cieśniny Kaletańskiej, rozpętał się silny sztorm, który pozbawił go części ożaglowania. Udało mu się zbliżyć ku wybrzeżom Anglii. W rejonie Deal Castle rzucił kotwicę, która jednak nie była w stanie spełnić swojego zadania. FLORES ciągnąc kotwicę, zaczął dryfować ku brzegowi. W efekcie najpierw wpadł na molo, silnie je uszkadzając, a później huraganowy wiatr pognał go dalej, ku pobliskiemu Walmer. Tam utknął na mieliźnie i zaczął kręcić się na kotwicy.
Z ogromnymi trudnościami udało się zwodować łódź ratowniczą, bazującą w tej wsi. Pięć lub sześć razy ratownicy próbowali dotrzeć do szkunera. Wszystkie próby okazały się daremne. Parokrotnie tylko jakimś cudem nie doszło wywrócenia łodzi do góry dnem.
|
|
Wrak FLORES na starej brytyjskiej pocztówce.
|
|
Łódź ratownicza z Walmer, która uczyniła 5-6 daremnych prób przyjścia z pomocą szkunerowi FLORES.
|
|
Ostatnią nadzieją na ocalenie załogi szkunera było użycie rakietowego aparatu ratunkowego. Obawiano się, że moźe to być trudne ze względu na szalejącą wichurę. Ku zaskoczeniu wszystkich już pierwszy strzał oddany przez przez dowódcę miejscowego oddziału straży wybrzeża, niejakiego p. Buckle, okazał się celny. Sprawnie przystąpiono do ewakuacji pięcioosobowej załogi statku. Niestety, po sprowadzeniu na ląd trzech marynarzy nieoczekiwanie pękł łańcuch kotwiczny szkunera i zerwała się lina ratownicza.
Na pokładzie uwolnionego, szaleńczo wirującego na falach szkunera, pozostał szyper z towarzyszącym mu marynarzem. Wówczas, w sytuacji na pozór beznadziejnej, znalazł się na brzegu samotny śmiałek, który pośpieszył im z pomocą. Dokonał czynu niewiarygodnego - przepasał się liną i popłynął wpław ku szarpanemu przez fale i wiatr żaglowcowi. Zgromadzony na plaży tłum gapiów podziwiał walkę tego człowieka z szalejącym żywiołem. Szczęśliwie dotarł on do FLORES i dzięki dostarczonej linie udało się zakończyć akcję ratunkową sukcesem.
Całą piątke rozbitków przewieziono do Deals. Po kilku godzinach doholowano do brzegu szkuner i osadzono na plaży. Agencja Lloyda orzekła całkowitą stratę (total loss) żaglowca.
|
|
|
|
Opublikowano 14 kwietnia 2019 roku .
|
|
______________________________________________________________________________________
|
FACTA NAUTICA
dr Piotr Mierzejewski
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|