|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|||- MORZE | MARYNARKA HANDLOWA | STATKI | OKRĘTY WOJENNE | WRAKI | MARYNARKA WOJENNA | ŻEGLUGA - |||
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
- s/s SOŁDEK - "... jakże mały, jakże prosty, jakże pełen usterek i braków ..."
DR PIOTR MIERZEJEWSKI
|
|
|
|
|
|
|
SOŁDEK na akwareli pędzla Adama Werki. -
|
|
SOŁDEK przeszedł do historii jako pierwszy pełnomorski statek zbudowany przez polski przemysł okrętowy. Mniej znanym faktem jest, że uchodził za statek flagowy marynarskiego przemytu w latach PRL. Pisał o tym kapitan ż.w. Robert Zahorski w felietonie "Marynarski biznes" na stronach FACTA NAUTICA.
|
|
|
|
|
|
|
|
Sylwetka masowców typu B-30, budowanych do roku 1954 w Stoczni Gdańskiej dla kraju i na eksport. Rysunek Jerzego Litwina z "Katalogu Floty Żeglugi Polskiej S.A. i Polskiej Żeglugi Morskiej" (Szczecin 1978). -
|
|
|
|
S/s SOŁDEK (numer stoczniowy B-30/2) na pochylni w obramowaniu drewnianych rusztowań. Fotografia z Archiwum Stoczni Gdańskiej im. Lenina. -
|
|
|
S/s SOŁDEK był pierwszym masowcem z długiej serii jednostek typu B-30, zbudowanych w Stoczni Gdańskiej w latach 1949-1954 na podstawie polskiej dokumentacji wersji warsztatowej, przygotowanej przez francuską stocznię Augustin Normand w Le Havre.
---------Współpraca Stoczni Gdańskiej z Francuzami rozpoczęła się w listopadzie roku 1946, gdy na zaproszenie Zjednoczenia Stoczni Polskich przyjechał na Wybrzeże Francois Augustin Normand, dyrektor stoczni w Le Havre. Normand miał przygotowaną ofertę na wykonanie dokumentacji warsztatowej serii rudowęglowców typu oznaczanego później symbolem B-30. Zlecenie wykonania dokumentacji warsztatowej francuskiej firmie stało się koniecznością z uwagi na brak polskich konstruktorów. Niemniej jednak francuska dokumentacja została później nieco zmieniona w Centralnym Biurze Konstrukcji Okrętowych ZSP, aby dostosować ją do ówczesnych realiów Stoczni Gdańskiej.
--------Trasowanie blach pod pierwsze dwie jednostki - czyli s/s SOŁDEK i s/s JEDNOŚĆ ROBOTNICZA - rozpoczęto 15 września 1947 roku. Stępki pod oba statki położono tego samego dnia, 3 kwietnia 1948 r. Adam Rapacki, minister żeglugi w ówczesnym rządzie Józefa Cyrankiewicza, zapowiedział, że pierwsze polskie rudowęglowce nosić będą nazwiska przodowników pracy. Miało to istotne znaczenie dla tempa pracy, gdyż - jak informował "Biuletyn Prasowy ZASP" (11/1948) - do współzawodnictwa w czerwcu 1948 przystąpiło 2096 stoczniowców, co stanowiło ponad 53% całej załogi stoczni.
--------Współzawodnictwo wygrał traser Stanisław Sołdek i jego nazwiskiem ochrzczono pierwszy statek, który 6 listopada 1948 r. spłynął na wodę z pochylni A2. Matką chrzestną jednostki została Helena Sołdek, jego żona, ekspedientka w Państwowym Domu Towarowym w Sopocie.
|
|
--------Podczas ceremonii wodowania minister Adam Rapacki powiedział m.in.:
---------"Nazwisko widniejące na tym pierwszym w Polsce zbudowanym statku, to po prostu nazwisko dobrego robotnika i przodownika pracy, nie jest to jednak tylko prywatne nazwisko. Towarzysz Sołdek w swoim życiu, pracy i postępowaniu musi dbać o coś więcej, niż tylko godnośc nazwiska, które zdobi ten statek, musi dbać o godność wszystkich robotników stoczniowych, którzy mają prawo tego od niego wymagać. Z nazwy tego statku mówi teraźniejszość i przyszłość Polski."
---------Zapewne Stanisław Sołdek słuchając tych słów nie zdawał sobie sprawy jakim brzemieniem dla niego stanie się fakt nazwania statku jego imieniem. Po latach, już jako inżynier i dyrektor stoczni "Wisła", napomykał o tym parokrotnie w chwilach szczerości. Wtedy jednak, 6 listopada 1948 r.,odpowiedział ministrowi A. Rapackiemu słowami:
---------"Ślubuję na honor polskiego robotnika postępowaniem swym nie przynieść ujmy nazwisku, które stało się nazwą pierwszego pełnomorskiego statku, zbudowanego w polskich stoczniach, zawsze wzorowo wypełniać swoje obowiązki, rozwijać i
|
|
Adam Rapacki, minister żeglugi. Fotografia z roku 1948. -
|
udoskonalać kwalifikacje zawodowe, utrzymywać w należytym stanie swoją sprawnośc fizyczną i umysłową, pod każdym względem służyć przykładem swego życia i pracy oraz stać niezłomnie na straży zdobyczy klasy robotniczej."
---------Przebieg uroczystości towarzyszących wodowaniu statku przedstawiony został przez S. Sołdka w niewielkiej książeczce zatytułowanej "Spełniły się moje marzenia", w literackim opracowaniu Stefanii Osińskiej, a opublikowanej przez Wydawnictwo "Książka i Wiedza" w roku 1949, w serii "Biblioteka Przodowników Pracy" (nr 21).
--------Jeszcze przed ślubowaniem Stanisława Sołdka zebrani stoczniowcy uchwalili na wniosek ministra Adama Rapackiego nazwę JEDNOŚĆ ROBOTNICZA dla następnego rudowęglowca, którego wodowanie wyznaczono na 15 grudnia 1948 r.
--------Stoczniowcy wysłali także telegram do Związku Marynarzy:
"Towarzysze Marynarze! Z radością donosimy Wam, że dziś w stoczni gdańskiej spłynął szczęśliwie na wodę pierwszy, zbudowany przez Polskie Stocznie pełnomorski statek. Statek nazwany został imieniem przodownika pracy stoczniowej, Stanisława Sołdeka [sic!]. Jest to pierwszy z serii 6-ciu rudowęglowców, zbudowany w naszej stoczni. Stanie się on wkrótce warsztatem pracy i w Waszych rękach poniesie na dalekie morza chwałę Polski Ludowej, która staje się państwem
|
|
Stanisław Sołdek w roku 1948. Wpierw robotnik, później inżynier, naczelny dyrektor stoczni "Wisła" i poseł na Sejm. -
|
morskim. Zapewniamy Was, towarzysze marynarze, że możecie liczyć zawsze na nas przy wykonywaniu zadań jakie wspólnie stoją przed nami w związku z rozbudową potencjału morskiego Polski."
"Z robotniczym pozdrowieniem Rada Zakładowa Stoczni Gdańskiej."
-
|
|
Nagłówek artykułu o wodowaniu s/s SOŁDEK w dzienniku "Życie Warszawy" z 8.11.1948 r. -
|
|
---------Nim doszło do historycznego wodowania, Stocznię Gdańską odwiedzili przedstwaciele firmy Augustin-Normand, a mianowicie Augustin Normand - junior (syn właściciela) i Henri Lithi, naczelny inżynier. Ten pierwszy w wywiadzie dla "Biuletynu Prasowego ZASP" (nr 12/1948) miał powiedzieć m.in.:
--------"Jestem zdumiony tempem w jakim uruchomiono stocznie polskie. Obecnie posiadacie w swoich rękach potężne narzędzie pracy, które z dnia na dzień pomyślnie się rozwija. Odnośnie zagadnienia, które nas wspólnie interesuje, czyli budowa nowych statków, mogę jedynie jeszcze raz potwierdzić to, co powiedziałem dyrektorowi naczelnemu ZSP: jestem przyjemnie zaskoczony jakością i postępem prac. Zwłaszcza stwierdziłem wysoką jakość nitowania, jak również kształtowania blach. Ponadto spawanie wydaje się być wykonywane z wielką dokładnością i starannością, co pozwala mi wnioskować, że ewentualne badania rentgenowskie wykazałyby dobre spojenie."
|
|
Pierwsza informacja o wodowaniu s/s SOŁDEK, zamieszczona przez "Życie Warszawy" w dniu 7.11.1948 r. -
|
|
|
|
|
---------Jan Piwowoński po czterdziestu latach od wejścia SOŁDKA do eksploatacji, melancholijnie pisał o tej naszej narodowej dumie: "...jakże mały, jakże prosty, jakże pełen usterek i braków..." ("Flota spod biało-czerwonej", Warszawa 1989, str. 106). Lista usterek jednostki podczas pierwszego rejsu, trwającego raptem dziesięć dni (Gdańsk -Szczecin - Gandawa Świnoujście), jest wprost porażająca. Tak to opisał Piwowoński:
"Przecieki wody przy łożysku steru i zalanie pomieszczeń załogi - trzeba było ręcznie, przy żywym łańcuchu marynarzy, wyczerpać ponad pół tysiąca wiader wody i zabetonować łożysko."
"Awarie pomp zęzowych."
"Podwieszanie się zaworów w cylindrach silnika prototypowej maszyny parowej."
"Zepsucie się telegrafu maszynowego i konieczność porozumiewania się tylko rurą głosową, do której najpierw trzeba było głośno gwizdać świstawką, by po drugiej stronie ktoś się zgłosił."
"Awaria termometrów na maszynie, a w efekcie przegrzanie się trzonów tłokowych i omal nie zniszczenie całego silnika."
"Zawodnienie się cylindrów i awaria układu zmiany kierunków obrotów silnika w chwili decydującego manewru odcumowania w Gandawie."
"Zerwanie się podstawy pompy kondensatu."
|
Stocznia Gdańska, 6 listopada 1948: Wodowanie s/s SOŁDEK. Fotografia z Archiwum Stoczni Gdańskiej im. Lenina. -
|
|
--------I wiele, wiele drobniejszych defektów i niedomagań, odnotowanych skrzętnie w dzienniku podróży! Z czasem doszło do tego, że w niektórych portach cumownicy witali SOŁDKA okrzykami: "Co wam tym razem trzeba naprawić?" Ale o tym w polskiej prasie nie pisano, wszak statek okrzyczano wielkim osiągnięciem polskiego przemysłu. Tak, jak nie pisano o chaosie podczas prac wyposażeniowych. Cytowany już Jan Piwowoński wspominał z melancholią:
---------"Ileż razy musieli stoczniowcy zrywać już założone kable, przewody i rurociągi, bo były złe i wadliwie wykonane; ile razy demontować już zainstalowane mechanizmy i urządzenia, bo miały poważne usterki i błędy techniczne." -
|
--------A potem? Potem było jeszcze gorzej. Powiedzenie "Polak potrafi" nabrało gorzkiego posmaku w roku 1950, gdy już po roku, wskutek niewłaściwej eksploatacji, odmówiły dalszej pracy oba kotły maszyny parowej. Kotły nowiutkie, specjalnie sprowadzone z Wielkiej Brytanii...
--------Nie pozostało nic innego, jak pozbawiony napędu statek wziąć na hol i doprowadzić do angielskiej stoczni, aby tamtejsi fachowcy dokonali remontu. Zadanie holowania SOŁDKA powierzono holownikowi HERKULES (dawny niemiecki ALBERT FORSTER, zbudowany w roku 1937 w gdańskiej Danziger Werft). SOŁDEK popłynął na holu do Aberdeen w grudniu 1950 roku. Fatalny stan morza spowodował, że rejs ten trwał aż dziesięć dni (według jednego ze źródeł dwanaście!), a prędkość pociągu holowniczego wynosiła zaledwie 6 węzłów. Polski armator nie zdawał sobie nawet sprawy z powagi uszkodzeń kotłów i zakładał, że remont nie zajmie więcej niż cztery tygodnie. W rzeczywistości nieszczęsny parowiec utknął w zakładach Hall, Russell & Co. Ltd. aż na cztery miesiące i powrócił do kraju dopiero w roku 1951.
-------W roku 1952 ostatecznie padła prototypowa maszyna parowa statku, dzieło Zakładu Urządzeń Technicznych "Zgoda" w Świętochłowicach. Trzeba było wymontować starą i zastąpić ją nową...
|
|
|
|
Szalupa nr 2 na s/s SOŁDEK. -
|
|
-------Lata mijały, lecz dychawiczny parowiec wciąż pływał. Do końca swojej pracy odbył aż 1479 rejsów! Tę imponującą liczbę zawdzięczał głównie pracy na tzw. moście węglowym - okrężny rejs z polskim węglem do duńskich elektrowni robił w około 30 godzin, a podróży takich odbywał kilkanaście w ciągu miesiąca. Nic dziwnego, że szmugiel marynarski na SOŁDKU miał się doskonale. -
|
|
|
|
-------30 grudnia 1980 nastąpiło opuszczenie bandery na s/s SOŁDEK i przekazanie go Muzeum Szczecińskiemu. Niestety, była to fatalna decyzja. Statek zacumował w odludnym miejscu portu, "w krzakach" jak mówiono, a pozbawiony ochrony stał się łatwym celem złomiarzy i bezwzględnych kolekcjonerów pamiątek marynistycznych. Przed kompletną dewastacją uchroniło go przejęcie przez Centralne Muzeum Morskie w Gdańsku. Przystosowanie go do celów muzealnych powierzono wówczas Stoczni Gdańskiej, lecz miejsce w doku remontowym znalazło się dla niego dopiero w listopadzie 1984 r. -
|
|
Rudowęglowiec s/s SOŁDEK na fotografii autorstwa Krzysztofa Kamińskiego, zdobiącej okładkę miesięcznika MORZE w maju 1986.
|
|
|
Opublikowano 5 lipca 2018 roku
|
|
____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
- FACTA NAUTICA - dr Piotr Mierzejewski 2018
|
|
|
|
|