|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
>> ||| - MARYNARKA HANDLOWA - OKRĘTY - STATKI - WRAKI - MARYNARKA WOJENNA - ||| <<
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Sierpień 1920 r., Kopenhaga: m/s THEODORE ROOSEVELT, późniejszy m/s MIKOŁAJ REJ, po zakończeniu budowy. Skan fotografii z artykułu zamieszczonego we wrześniu 1920 roku w londyńskim czasopiśmie "The Engineer". -
|
Gdy motorowy frachtowiec THEODORE ROOSEVELT opuszczał w 1920 roku kopenhaską stocznię Burmeister & Wain był jednostką na wskroś nowoczesną, budzącą duże zainteresowanie fachowców. Jego fotografie pojawiały się w prasie po obu stronach Atlantyku, a specjalistyczne pismo "The Engineer" dwukrotnie zwróciło na niego baczną uwagę: w roku 1920, gdy poświęciło mu specjalny artykuł i w 1921, gdy uznało go za jeden ze statków roku 1920. Kiedy 30 lat później, w sierpniu 1950 r., zakupiono ten frachtowiec dla Polskich Linii Oceanicznych od norweskiego armatora Erling H. Samuelsen z Oslo, był on już zdezelowanym gratem. Grat ów, noszący wtedy nazwę HELGØY, przechodząc pod polską banderę otrzymał nazwę MIKOŁAJ REJ i okazał się mimo wszystko nadzwyczajnie żywotnym statkiem. Nie dość, że pływał pod znakiem PLO przez całą dekadę, to jeszcze w marcu roku 1960 znalazł nowego właściciela, Chińską Republikę Ludową. Pod chińską banderą pływał kolejne 10 lat, tym razem pod nazwę NAN HAI 148. Przypuszcza się, że złomowano go około roku 1970, gdyż nie był wykazywany przez Rejestr Lloyda od tego czasu. -
|
|
M/s MIKOŁAJ REJ. Stocznia: Burmeister & Wain Maskin- & Skibsbyggeri A/S w Kopenhadze. Numer stoczniowy: 310. Ukończony w sierpniu 1920 r. jako THEODORE ROOSEVELT dla A/S Ganger Rolf (Fred. Olsen & Co.), Kristiania. Od kwietnia 1936 jako HELGØY stanowił własność Erling H. Samuelsens Rederi II A/S (Erling H. Samuelsen) z Oslo. W sierpniu 1950 zakupiony przez Polskę dla PLO. -
|
MIKOŁAJ REJ zdecydowanie nie wzbudził entuzjazmu wśród polskich marynarzy. Tym bardziej, że miał pływać na dalekich trasach, a wszystkie jego mechanizmy zdawały się być na najlepszej drodze do rozsypania. W ciągu trzech miesięcy udało się jednak statek doprowadzić do takiego stanu, że mógł wyruszyć z ładunkiem w paromiesięczny rejs do Chin. Przez 10 kolejnych lat MIKOŁAJ REJ obsługiwał linie południowoamerykańskie i azjatyckie (Chiny, Indie, Pakistan). Pływał także w czarterze Chińsko-Polskiego Towarzystwa Maklerów Okrętowych "Chipolbrok". Służba na nim uchodziła od samego początku za bardzo ciężką. -
|
|
MIKOŁAJ REJ na rysunku autorstwa Stefana Kolickiego. Pojemność: 5614 BRT i 3388 NRT. Nośność: 9520 DWT. Prędkość: 9,5 węzła. Długość: 135,4 m. Szerokość: 16,8 m. Zanurzenie: 8,1 m. Napęd: 2 6-cylindrowe 4-suwowe silniki wysokoprężne Diesla o mocy 3100 KM firmy Burmeister & Wain Maskin- & Skibsbyggeri A/S; 2 śruby. Zasięg: 30000 Mm. 5 ładowni. 2 pokłady. Załoga: 42 ludzi. -
|
|
Sukcesy załogi MIKOLAJA REJA (tekst anonimowego autora z gazety Marynarki Wojennej Na Straży Wybrzeża, nr 126 z 31 maja 1951 r.):
Rejs do Chin Ludowych m/s MIKOŁAJA REJA został zakończony. W swej pięciomiesięcznej podróży załoga rozwijała szeroko ruch współzawodnictwa pracy, wnosząc do ogólnej walki załóg PMH o obniżenie kosztów eksploatacyjnych i bezremontową pracę statku swój cenny wkład.
Sprawozdanie z podróży reasumuje:
"Statek przybył do portu macierzystego 5 dni i 2 godzin przed terminem. Zaoszczędzono 199 ton ropy, 326 kg oliwy cylindrowej i 70 ton wody słodkiej. Przepracowano 1.475 rob./godzin dodatkowo przy konserwacji statku i remontach, zamiast 1332. Zobowiązanie 1-majowe załoga wykonała przed terminem w 111 procentach."
Osiągnięcie tych wyników nie było łatwe, gdyż MIKOŁAJ REJ jest jednostką starszą i każdy jego mechanizm wymaga troskliwej opieki. Odbijający w listopadzie ubr. statek żegnały sceptyczne uwagi rutyniarzy: "nie dociągnie ..., na pewno po drodze wyląduje gdzieś na stoczni ..."
|
|
Załoga jednak postanowiła odbyć rejs planowo. Wierzyła sobie i statkowi. Bezpośrednio po wyjściu z portu przystąpiono do intensywnej pracy, aby żadne nieprzewidziane usterki nie utrudniały dobrego funkcjonowania całości.
PLAN OPERATYWNY REJSU
Kierownictwo statku wraz z fachowcami poszczególnych działów opracowało szczegółowy plan operatywny rejsu. Tablica z wykresem ruchu statku zawisła na widocznym miejscu. Każdy odcinek drogi był skrupulatnie opisany. Ustalono przypuszczalne zużycie paliwa, szybkość, postoje, remonty. Każdy marynarz obejmujący wachtę zapoznawał się z planem, korzystając z uwag poprzednika. Schodząc z wachty wpisywał swe osiągnięcia i uwagi dla kolegów. Nawiązanie ścisłej współpracy pomiędzy poszczególnymi zmianami dało doskonałe wyniki.
Mechanizmy otoczone troskliwą opieką socjalistyczną pracowały wydajnie i bez przerwy. Szybkość statku wzrastała mimo, że planowana przez eksploatację szybkość 9 węzłów, wydawała się nierealną, szczególnie na odcinku Oceanu Indyjskiego, gdzie zawsze należy liczyć się ze sztormem czy huraganem. Do Adenu REJ przybył przed czasem.
NA JEDNYM MOTORZE
- W Adenie po odbyciu podróży z Singapore przeprowadzono wymianę zaworów i ogólny przegląd jednego z motorów - opowiada tow. Władysław Kossakowski, st. mechanik - normalnie pracę tę wykonuje się w porcie. 12 godzin postoju w porcie, to strata 120 mil. Postanowiliśmy wyruszyć pod jednym motorem i przejrzeć drugi w morzu. Robiąc 6 węzłów na jednym motorze po 7 godzinach gdy włączyliśmy drugi, mieliśmy już 72 mile za sobą.
|
M/s MIKOŁAJ REJ przy gdyńskim nabrzeżu. - --
|
Podobne drobne oszczędności pozwoliły nam na przybycie do Gdyni na wysłużonych motorach REJA bez awarii o 5 dni i 20 godzin wcześniej.
I w morzu załoga walczyła o każdą zaoszczędzoną godzinę pracy. Postanowono odbyć cały rejs bez remontu stoczniowego. Uruchomiono niektóre nieczynne dotąd mechanizmy pomocnicze.
Jak gdyby przeczuwając nowy regulamin o współzawodnictwie pracy i socjalistycznej opiece nad mechanizmami - załoga m/s MIKOŁAJ REJ w oparciu o literaturę radziecką opracowała własny schemat organizacji pracy na pokładzie. Jak praktyka wykazała Rada Techniczna, która samorzutnie powstała na statku dobrze rozpracowała istotne zagadnienia. -
|
|
M/s MIKOŁAJ REJ na pocztówce z początku lat 1950. Fotografia: K. Komorowski. Wydawnictwo: P.P.W. Wydawnictwo Morskie Gdańsk. -
|
|
|
|
Andrzej Perepeczko (absolwent PSM z roku 1950) tak wspominał omawiany statek:
O statku m/s MIKOŁAJ REJ można byłoby dużo powiedzieć, ale nikt nie odważyłby się nazwać go nowoczesnym albo szybkim. Zbudowany w 1920 roku pływał już 31 lat, gdy zamustrowałem na niego w 1951 roku jako motorzysta, co było niewielkim awansem w stosunku do palacza na węgiel. Mustrując sądziłem, że będę miał tam znacznie lżejszą pracę w porównaniu do fizycznej mordęgi w kotłowni, ale szybko zorientowałem się w swojej pomyłce.
Statek posiadał dwa staroświeckie silniki spalinowe napędzające dwie śruby. Każdy z silników duńskiej firmy Burmeister & Wain, zbudowany równie dawno jak sam statek, miał po sześć cylindrów, czyli razem było tych cylindrów aż dwanaście, a całkowita moc - i to tyko na papierku - wynosiła aż ... 3000 koni mechanicznych. Dla porównania, dziś otrzymuje się większą moc z jednego cylindra silnika okrętowego. Silniki te chłodzone były wodą morską, a odlot z chłodzenia szedł w zęzy, skąd za burtę wyrzucała ją tłokowa pompa zęzowa, zwana popularnie "kaczką". Co prawda, były w maszynowni dwie takie pompy, ale stan ich był bardzo odległy od zadowalającego. Tak więc gdyby obie nawaliły - co nie było znów tak bardzo niemożliwe - trzeba by było zastopować oba silniki, bo inaczej zatopilibyśmy maszynownię, a tym samym i statek, w jakimś samobójczym działaniu. Inne mechanizmy zarówno w maszynowni, jak i na pokładzie, nie były w lepszym stanie i nikt specjalnie się nie zdziwił, kiedy razu pewnego, przy rzuceniu kotwicy do wody, za "żelazkiem" nieomal nie poleciała i winda, którą wyrwało z fundamentów. A bliżej osobistego podwórka; przeciętnie raz na półtorej doby trzeba było stopować jeden z silnikуw z powodu co prawda drobnej, ale uciążliwej awarii, którą trzeba było usuwać w tropikalnej temperaturze maszynowni. Jeżeli dodamy do tego 148 (słownie: sto czterdzieści osiem!) punktów, które trzeba było co godzinę przesmarować (ręcznie!) zwyczajną, prymitywną olejarką oraz fakt, że w kabinach panował całą dobę upał i spaliśmy głównie na otwartym pokładzie (stąd zapewne wieloletni reumatyzm!), to mamy obraz idylli na statku spalinowym MIKOŁAJ REJ.
_____________________________________________________________-
|
|
26 stycznia 1973 roku w porcie gdyńskim podniesiono banderę na drugim z kolei polskim statku o nazwie MIKOŁAJ REJ. Jednostka ta, zbudowana została w fińskiej stoczni Rauma-Repola.
|
|
|
|
|
|
|
Opublikowano 13 stycznia 2016 r.
|
|
_____________________________________________________________________________________________________________________________
- FACTA NAUTICA - dr Piotr Mierzejewski
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|