s.s. EASTLAND Tragedia w CHICAGo
|
S.s. Eastland - pasenger steamer on the Great Lakes. All steel and strictly fireproof. Disaster in Chicago, 1915.
|
S.s. EASTLAND na armatorskiej pocztówce reklamującej rejsy wycieczkowe.
|

W lipcu 1915 roku "piknik" w miasteczku Michigan City, oddalonym w
linni prostej od milionowego Chicago o 60 kilometrów, zapowiadał się
doskonale. Z Chicago przybyć miało pięciu statkami pasażerskimi,
kursującymi po jeziorze Michigan, ponad 10 tysięcy wycieczkowiczów.
Kobiety i dzieci wyruszyć miały do Michigan City wodą, wzdłuż
brzegów jeziora, już w sobotę rano dnia 24 lipca, natomiast większość
mężów i ojców dołączyć miała koleją - po pracy - w sobotę wieczór
albo w niedzielę rano.
Odbicie statku "Eastland" było wyznaczone na godzinę 7 minut 40
rano, ale już na wiele minut przed siódmą zgromadziły się na
pokładzie co bardziej niecierpliwe panie otoczone wiankami
dokazujących dzieci. Wesołych okrzyków, śmiechów i objawów
radości było co niemiara. Pogoda była wspaniała i wycieczka
zapowiadała się doskonale.
Kwadrans po siódmej jeden z marynarzy pokładowych zwrócił
kapitanowi uwagę, że statek ma przechył na lewą burtę. Kapitan
polecił kobietom i dzieciom, aby się przesunęły bardziej na burtę
prawą, położoną od strony nabrzeża. W wyniku tego manewru
"Eastland" wyprostował się, po czym zezwolono gęstemu tłumowi,
czekającemu na nabrzeżu, by wszedł na pokład. W ciągu kilkunastu
minut cały statek wypełnił się po brzegi.
W ogólnym radosnym podnieceniu nie zwrócono uwagi na ponowny,
stale zwiększający się przechył statku. Wydano rozkazy rzucenia cum,
a zamówiony holownik prychał w najbliższym sąsiedztwie, by
wymanewrować "Eastland" z koryta rzeki.
Nagle jedna z kobiet krzyknęła rozdzierająco, gdyż pokład statku
usunął się spod jej stóp. Współpasażerki, słysząc głos pełen trwogi,
obrzuciły się zaniepokojonymi spojrzeniami, po czym szybko
przeniosły wzrok na pobliskie nabrzeże, jakby szukając tam oparcia i
pomocy. W tym samym czasie statek przechylał się nieprzerwanie
dalej. Następowało to powoli, ale bezlitośnie.
W mgieniu oka wybuchła panika. Gdy "Estland" przewrócił się na
lewą burtę, setki krzyczących rozpaczliwie kobiet i dzieci skoczyło,
albo wbrew swej woli zostało wrzuconych do wody. Setki tłoczyły się
na schodach, by wydostać się na górę, setki znalazły się w
podpokładowych pomieszczeniach statku bez możliwości wyjścia.
Od dostrzeżenia ponownego przechyłu statku nie minęło 6 minut.
Gdy "Eastland" ostatecznie legł na burcie, liny cumownicze, nie
wybrane jeszcze całkowicie, obluźniły pachołki i pale nabrzeża, a
wyparte z kadłuba powietrze uchodziło ze złowrogim świstem. Nad
wszystkim górował jednak krzyk nieszczęsnych kobiet i rozdzierający
płacz setek dzieci.
Natychmiast ze wszystkich stron pospieszono na ratunek. Policjanci,
strażacy i ochotnicy stanęli na wystającej z wody prawej burcie i
przystąpili do wydobywania z wnętrza statku żywych i zmarłych.
Parowiec EASTLAND Kliknij obrazek, aby powiększyć
|
Ciała ofiar na nabrzeżu Kliknij obrazek, aby powiększyć
|
Przygotowania do podniesienia statku Kliknij obrazek, aby powiększyć
|
EASTLAND w trakcie podnoszenia z dna Kliknij obrazek, aby powiększyć
|
Otrzaskani z ludzkim nieszczęściem policjanci i strażacy chicagowscy bledli z przerażenia, gdy składali raporty o
tym co widzieli we wnętrzu statku.
W pierwszej chwili przyjmowano, że katastrofa statku wycieczkowego "Eastland" w Chicago w dniu 24 lipca 1915
roku spowodowała śmierć ponad dwóch tysięcy kobiet i dzieci, i taka była treść pierwszych doniesień. Po jakimś
czasie urzędowa liczba ofiar została ustalona na 812, chociaż lekarz sądowy twierdził, że już w przeciągu kilku
pierwszych godzin pracy dokonano powierzchownych oględzin ponad 1300 zwłok.
Tekst powyższy, pióra Stanisława Bernatta, ukazał się w miesięczniku "Morze" (7/1964). Ilustracje: Facta Nautica.
_______________________________________________________________________________________________________________________________ FACTA NAUTICA dr Piotr Mierzejewski, hr. Calmont
|