|
|
|
---------... Na horyzoncie Hel. Brzeg półwyspu staje się coraz bliższy, na pokładach BATOREGO i K-7 stoją już ubrane na granatowo, załogi, i wreszcie — tuż przed nami — wejście do portu wojennego. Nad posterunkiem obserwacyjnym wielobarwne flagi kodu. Ktoś głośno odczytuje sygnał: "WITAMY WAS". Jeszcze tylko krótka rozmowa semaforem i BATORY mija główkę falochronu. Rozlega się potężny ryk syren okrętowych, który trwa przerwy dziewięć minut — aż do czasu dobicia kutra do nadbrzeża. Na rejach stojqcych w porcie okrętów łopocą sygnały powitalne, na pokładach — szeregi marynarzy. Powracającego po latach, wysłużonego weterana witają przedstawiciele dowództwa garnizonu helskiego, w asyście oficerów i marynarzy. Krótki meldunek por. mar. Gerarda Łukaszewicza kończy ostatni rejs. BATORY dotarł szczęśliwie do portu przeznaczenia, po siedmiu dniach żeglugi.
|
|
---------BATORY, stojący na zimowisku warszawskiego portu rzecznego na Żeraniu, niczym nie przypominał zdewastowanej, zardzewiałej jednostki, jaką był jeszcze parę tygodni temu, przed przybyciem ekipy remontowej Marynarki Wojennej. Kuter lśnił świeża farbą i mosiądzem, burty wznosiły się wysoko ponad lustrem wody, bowiem podczas przygotowań do rejsu Wisłą odciążono jednostkę, demontując m. in. zużyte silniki. Na rufie - bandera Ligi Obrony Kraju, pod którą BATORY odbył swój ostatni rejs.
--------Około południa 23 marca, gdy trwał jeszcze odbiór części wyposażenia, nadeszła wiadomość, że spodziewany dopiero nazajutrz holownik ALBATROS jest już w Warszawie, i że trzeba jak najszybciej ruszyć w dół rzeki. Stan wody na Wiśle podniósł się bowiem o 10 cm, i jest to jedyna okazja by prześliznąć się przez mielizny do Płocka. Cumy zostają rzucone, bandera wędruje na gafel i BATORY rusza w drogę przy burcie holowanej przez ALBATROSA barki.
--------Nurt rzeki układa się w zawiłe meandry i ALBATROS raz po raz bierze kurs wprost na brzeg, wykonując slalom pomiędzy bakenami wytyczającymi szlak żeglowny. Zbliżamy się do Modlina. BATORY po raz ostatni mija miejsce swych narodzin, żegnając je salutem banderą. Rzeka staje się coraz płytsza, kadłubem BATOREGO wstrząsają ustawiczne uderzenia o dno.
--------Nocujemy w Czerwińsku. Rano ruszamy do Płocka.
|
|
---------Nurt Wisły biegnie w dalszym ciągu zygzakiem, pośród rozlicznych wysp i wysepek, lecz woda jest nieco głębsza. Pod Dobrzykowem spada z trzaskiem hol, i uderzając o dno, wyrzuca w górę gejzer mokrego piasku. BATORY wraz z barką zaczyna dryfować wprost na baken. lecz ALBATROS robi ciasny zwrot, podnosi kołyszącą się na wodzie bójkę, i po chwili hol jest z powrotem na haku. Idziemy w kierunku Kępy Tokarskiej.
---------W Płocku — gdzie BATORY, zacumowany przy bulwarze wzbudził duże zainteresowanie — nadchodzi pomyślna wiadomość: za kilka minut rusza do Włocławka lodołamacz LEMUR z dwiema barkami na holu. Za lodołamaczem ma iść także BATORY.
---------LEMUR jest dużą, silną jednostką i holowanie trzech obiektów nie stanowi dla niego problemu, tym bardziej że poniżej Płocka, dzięki spiętrzeniu wód przez stopień we Włocławku, nawigacja odbywa się bez przeszkód. Idziemy z dużą prędkością.
---------W rejonie Duninów Nowy - Karolewo LEMUR daje sygnał syreną. Załoga wskazuje na lewy brzeg, gdzie na 647 km rzeki poszły na dno w dniu 10 września 1939 roku niemal wszystkie kutry walczącej na Wiśle flotylli. Dziś stoją tu kolorowe domki campingowe. Pamięć wodniaków zachowała jednak żywe wspomnienia marynarskiej tragedii.
---------Na prawym brzegu pojawiają się malownicze, piaszczyste urwiska, wreszcie — na horyzoncie rośnie potężna konstrukcja stopnia wodnego i hydroelektrowni we Włocławku. Stajemy w górnym awanporcie. LEMUR żegna nas rykiem syreny.
---------Nazajutrz sprawy komplikują się. Okazuje się, że silnik motorówki SKAWA, za którą BATORY miał iść do Torunia, jest za słaby, przynajmniej w aktualnych, bardzo trudnych warunkach nawigacyjnych. Z kolei odpowiednio silny holownik MIESZKO jest niezbędny we Włocławku. Mijają godziny. Około południa nadchodzi wiadomość, że przez turbiny elektrowni przeszła fala umożliwiająca dopłynięcie do Torunia. Należy jednak wyjść zaraz, gdyż wkrótce poziom wody znowu się obniży.
---------BATORY otrzymuje pomoc ze strony dowództwa 3. Warszawskiego Pułku Pontonowego. Przy burcie BATOREGO stojącego już poniżej śluzy, pojawiają się dwa zwinne kutry saperskie. Jeden z nich podaje hol, drugi zaś cumuje do pawęży, pełniąc rolę pchacza i ruszamy w ostrym tempie.
Pod Bobrownikami, mimo że udało się dogonić grzbiet wysokiej wody, jest bardzo płytko. Ponadto szlak żeglowny zwęża się i stojący na śródokręciu BATOREGO chorąży bez przerwy sygnalizuje zmiany kierunku i prędkości. Fala zaczyna nas doganiać — znak, że idziemy po płyciźnie.
---------Idziemy ciągle zygzakiem. Przed nami, w zapadających ciemnościach szeroko rozlana rzeka. Reflektor bez przerwy omiata brzegi, wyławiając z mroku coraz słabiej widoczne tablice nawigacyjne.
---------Toruń jest już blisko - z prawej burty pojawiają się coraz liczniejsze światła. Nagle kadłub BATOREGO zaczyna drżeć, słychać zgrzyt piasku. Doświadczenie saperów bierze jednak góre nad kaprysami rzeki. Po chwili jesteśmy znów na głębokiej wodzie. Mijamy mosty. Smuga światła reflektora ślizga się po bulwarze i zaroślach, odnajdując wąski przesmyk, wiodący do małego portu Przedsiębiorstwa Budownictwa Wodnego.
--------Niedzielny ranek jest ciepły i .słoneczny. Pobliska przystań żeglarska zaludnia się młodzieżą. BATORY staje się obiektem szczególnego zainteresowania — przez pokład przewijają się dziesiątki chłopców i dziewcząt. Ponieważ żaden z holowników nie wychodzi dziś z portu, musimy czekać do jutra. Korzystając z okazji, załoga BATOREGO zwiedza stary Toruń.
--------Poniedziałek zaczyna się pomyślnie. Do Fordonu idzie za kilka godzin holownik PIAST. Póki co, PIAST bierze BATOREGO na hol i wyprowadza na Wisłę. Cumujemy u podnóża starego Torunia. Już po chwili zjawiają się pierwsi zwiedzający Pobyt BATOREGO w Toruniu sygnalizują miejscowe „Nowości" obszernym artykułem.
---------Rejs w kierunku Fordonu przebiega gładko. Stan wody jest za dowalający i tego samego dnia BATORY jest już w Brdyujściu. Późnym wieczorem — jak zwykle — kolacja przy świecach w sterówce, pełniącej w czasie rejsu funkcję jadalni, sypialni, a nawet salonu.
--------O świcie wypad nad stare, ocienione topolami koryto Brdy, dawną bazę flotylli wiślanej. Gdy wracamy, holownik WDA formuje już w awanporcie zestaw złożony z pięciu dużych barek, ustawianych burta w burtę. Szóstą jednostką jest nasz BATORY. Wychodzimy na Wisłę.
---------Początkowo wszystko idzie sprawnie, niewielki, bądź co bądź holownik doskonale sobie radzi z olbrzymim zestawem. Szorujemy czasem o dno, lecz WDA, balansując na holu, idzie jak czołg.
---------W rejonie Topólna sytuacja przedstawia się coraz gorzej. Na mieliznach stoją barki, którym WDA udziela pomocy. Nam jak dotąd, udaje się przeskakiwać poprzez coraz liczniejsze piaszczyste łachy. Przez jedną z nich BATORY po prostu przejeżdża, kołysząc się z burty na burtę.
--------Na horyzoncie Chełmno. Nagle tuż przed miastem WDA zostawia nas na kotwicy i spieszy w dół rzeki, gdzie na rozległej mieliźnie stoi potężny pchacz z dwiema barkami, przegradzając nurt. Z dala dobiega łoskot ciężko pracujących silników, lecz całość ani drgnie. Nasz holownik powraca, a w tym czasie pchacz zostawia barki i odchodzi na bok, otwierając nurt. Przez chwilę idziemy w górę Wisły, po czym WDA zawraca i bierze kurs wprost na ciasną lukę pomiędzy siedzącymi na piachu jednostkami a brzegiem. Chwile napięcia - i przeszło trzydziestometrowej szerokości zestaw prześlizguje się przez wąską i płytką gardziel. To był majstersztyk!
---------Po kilku minutach jesteśmy już w Chełmnie. BATORY staje przy hurcie parowego tylnokołowca MALBORK, który idzie jutro do Przegalina. Dla miłośnika okrętowych staroci zwiedzanie MALBORKA jest prawdziwą przyjemnością - statek liczy sobie 65 lat.
---------Chełmno opuszczamy przed wschodem słońca. BATORY idzie teraz przy prawej burcie MALBORKA. Za nami — na holu — cztery barki. Po kilku godzinach niczym nie zakłóconej żeglugi dochodzimy do Grudziądza. Tuż za mostem oczekuje BATOREGO kuter Marynarki Wojennej K-7. K-7 rusza za nami, i w rejonie Opalenia, gdy nurt Wisły nie grozi już żadnymi niespodziankami, dobija do lewej burty MALBORKA. Późnym popołudniem jesteśmy już w Przegalinie. MALBORK żegna nas rykiem syreny i kłębami dymu z potężnego komina. Wchodzimy do śluzy.
---------Zapada zmrok. K-7 z BATORYM przy burcie mknie Martwą Wisłą, oświetloną blaskiem ksieżyca. Dziób BATOREGO tnie wodę, zostawiając spienione odkosy i znikajacy, niemal bez zawirowań, ślad torowy. Na K-7 błyska reflektor oświetlając tor wodny. Jest noc, gdy wchodzimy do basenu stoczni "Wisła" w Górkach Zachodnich.
---------Prace nad przygotowaniem kutra do przejścia przez Zatokę Gdańską rozpoczynają się nazajutrz. BATORY zabiera balast. Kilkudziesięciokilogramowe bloki, przenoszone rękami marynarzy, znikają we wnętrzu kadłuba. Gdy luk maszynowni wraz z kominem powraca na swoje miejsce, jednostka znów cieszy oko zgrabna sylwetką, tym bardziej że wróciła do normalnego zanurzenia i stoi na równej stępce.
---------W czasie postoju w stoczni BATORY jest zwiedzany przez, inżynierów i robotników, oglądających z zainteresowaniem konstrukcję kadłuba. Zupełnie wyjątkowym gościem jest pan Ryszard Wójtowicz, były pracownik Stoczni Modlińskiej, który budował BATOREGO, a teraz — po czterdziestu dwu latach — znów znalazł się na jego pokładzie. Odwiedza nas także jeden z członków załogi nowoczesnego patrolowca WOP wspominając swa służbę na ówczesnym KP-1 w latach pięćdziesiątych.
---------Rankiem 4 kwietnia rozpoczyna się ostatni, najważnieszy etap rejsu. BATORY idący przy burcie K-7 zmierza ku morzu poprzez port gdański. W kanale portowym mijamy małe holowniki i oceaniczne kolosy, przy których niska sylwetka kutra niknie zupełnie. Dochodzimy do pomnika Bohaterów Westerplatte. Przepisowy salut banderą. Na nadbrzeżu ożywienie — widomy znak, że BATORY został rozpoznany. Pomiędzy główkami wejściowymi lśni morze.
---------Zatoka Gdańska wita nas piękną pogodą. Stan morza zero, lustro wody marszczy jedynie lekka bryza. BATORY idący teraz na holu. myszkuje to w lewo, to w prawo, nurzając dziób w bryzgach piany. Po godzinie jesteśmy już w połowie drogi do Helu. Z lewej burty wyprzedza nas wychodzący z Gdańska prom GRYF, z prawej zdąża w kierunku Gdyni duży frachtowiec. Spokojne dotąd morze zaczyna nagle falować. K-7 kładzie się na lewą burrtę, a w tym czasie BATORY ustawia się niemal prostopadle do linii holu, z przechyłem przekraczającym 45 stopni: K-7 stopuje natychmiast. BATORY podnosi się ociężale, kładąc się z kolei na druga burtę. W końcu pozbawiona możliwości sterowania jednostka wraca sama na kurs. dopędza K-7 z lewej burty i ustawia kuter bokiem do fali. Wreszcie fala zanika i wody Zatoki Gdańskiej są znów spokojne i przyjazne. Na horyzoncie Hel ...
MIECZYSŁAW KULIGIEWICZ (MORZE 6/1974)
|
-----------------------------Jednostki, które holowały BATOREGO w czasie jego ostatniego rejsu:
-----Holownik motorowy ALBATROS — kpt. Czesław Aleksandrowicz -----Lodołamacz LEMUR — kpt. Stanisław Kalwasiński -----2 kutry saperskie — mł. chorąży Ryszard Kukliński oraz kpr. Zdzisław Kosmacz i kpr. Kazimierz Combrzyński -----Holownik motorowy PIAST — kpt. Paweł Lemański -----Holownik motorowy WDA — kpt. Bogdan Łuczak -----Holownik parowy MALBORK — kpt. Władysław Zakrzewski -----Kuter Marynarki Wojennej K-7 — bosm. szt. Andrzej Kubicki.
|
___________________________________________________________________________ - FACTA NAUTICA - dr Piotr Mierzejewski, hr. Calmont
|
|
|
|
|
|
|
|